22:55:00

Nina Reichter - Ostatnia spowiedź. Tom I.


HIT INTERNETU! Zakochaj się w historii, którą pokochały setki ludzi. 

Brandin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy koncertowej Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Jeszcze nie wie, że będzie to najdziwniejsza noc w jego życiu. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A później wspaniała noc się kończy. I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej. Nigdy więcej. Bo zbyt mocną czują, co robi się między nimi. 
Żadne z nich nie może się teraz zakochać.
Ally jest zajęta - uwikłana w dziwny związek, z którego na razie nie może się wyplątać, a Brada obowiązuje kontrakt płytowy, który mówi: "prasa nie może odkryć twoich kobiet". Brade jednak używa podstępu i ciągnie tę znajomość. Pozostaje tylko jeden szkopuł. Ally nadal nie ma pojęcia, kim jest Brandin. I również skrywa pewien sekret. Co zrobi Brandin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć? 


Jak to, co zrobi Brandin? Zakocha się oczywiście, ale to chyba nikogo nie dziwi... 

Tak naprawdę to nie wiem, od czego powinnam tu zacząć. Znam tę historię. Znałam ją miesiąc temu, kiedy w księgarniach jeszcze jej nie było i znałam trzy lata temu, zanim autorka podpisała umowę o druk. Wiedziałam, że Ally ma w domu brzydki stół w żółtym kolorze, który do niczego nie pasuje. Wiedziałam, jak bardzo hipnotyzujące są tęczówki Brandina. Ale to nie sprawiło, że dziś, mając tę historię oprawioną w okładkę, czując strukturę papieru w dłoniach, chłonęłam ją w mniejszym stopniu niż poprzednim razem. Wręcz przeciwnie. Płakałam kilka razy i umierałam przez pięćdziesiąt ostatnich stron wiedząc, że Ich historia nie ma szansy nigdy się powtórzyć. Widzę w niej jeden minus, ogromny - na drugi tom muszę czekać stanowczo za długo.

Jak już wiecie, Brandin jest muzykiem. Wokalistą popularnego w Europie zespołu młodzieżowego, którego jedno spojrzenie sprawia, że kobiety mdleją. Śpiewa piosenki o miłości, do której tęskni całym sobą i umiera w sobie na myśl, że nigdy jej nie znajdzie. Ale... może to nie jest tak widocznie na pierwszy rzut oka, a jedynie ja, znająca Go lepiej niż Wy, dostrzegam masę niezauważalnych dla Was szczegółów?

Ally jest Amerykanką, która Bitter Grance nie zna, bo... zwyczajnie się z nimi minęła. Kiedy oni podbijali Europę - Ona mieszkała w Stanach. Kiedy oni ruszają do Ameryki - ona wraca na studia do Francji. Allison Hanningan pochodzi z konserwatywnej rodziny, która zaplanowała jej życie, zanim na dobre zaczęła mówić. Mąż, studia prawnicze. Bo przecież szczęście to tylko wymysł. Nie ma miłości. Małżeństwo jest inwestycją. Męża wystarczy... znosić, bo nawet nie lubić.

Wiecie, jak wiele w życiu człowieka może zmienić fakt, że pali papierosy? Kiedy Ally, siedząc o północy pod budynkiem lotniska nachodzi chęć na papierosa - poznaje Brandina. Zakapturzonego, w okularach przeciwsłonecznych zakrywających pół twarzy młodego mężczyznę o wręcz kobiecych rysach. Pochłonięci rozmową spędzają ze sobą kilka godzin, nie do końca świadomi rodzącej się między nimi więzi.

Kiedy noc się kończy - Ally rzuca chłopakowi wyzwanie. "Znasz moje imię. Wiesz, czym się zajmuję i w jakim mieście mieszkam. Wiesz, gdzie i co będę studiować. Jeśli tylko trochę się postarasz, myślę, że na podstawie tych informacji możesz złapać mnie w sieci. Na wszelki wypadek Ty dasz mi swój numer i jeżeli do tygodnia mnie nie znajdziesz, odezwę się do Ciebie, ale wtedy obiecasz mi, że już się nie spotkamy. Nigdy."

Tyle, że On ma znacznie więcej. Znajomości, o których Ona nie ma pojęcia. I choć numer telefonu zaczynający się +49... wyrzuciła wysiadając w Paryżu z samolotu - Jego ludzie znaleźli Ją bez problemu, zaledwie w kilka godzin. 

Ich znajomość jest zawiła, pełna emocji i uczuć, do których żadne z nich nie chce się przyznać. Ona stawia granice, zamykając wszystko w obezwładniającym słowie "przyjaźń". On zrobiłby dla Niej wszystko, choć tak wiele przed Nią ukrył. Aż wreszcie przychodzi dzień, kiedy stojąc pod Jej domem w strugach deszczu prosi, by o 20 włączyła telewizor, nastawiła na niemiecką Vivę i po prostu oglądała... Od tego momentu już nic nie będzie takie samo. 

Nie chcę mówić Wam zbyt wiele. Zwłaszcza, że w obliczu tej historii wszystkie słowa, które przychodzą mi na myśl są tak niewiele znaczące, że równie dobrze mogłabym rzucać je na wiatr. Co w książce jest takiego wyjątkowego, że zabija mnie po raz drugi, choć znam ją tak dobrze? "Miłość, złożona z setek zdań i tysięcy słów..." Ach, i jeszcze jedno! Wplątane w zdania soundtracki, za które jestem Ninie naprawdę wdzięczna. Bo ta historia bez muzyki nie byłaby tym samym.


Jako ciekawostkę powiem Wam, że "Hit internetu" to znaczy... opowiadanie blogowe, cztery lata temu. Czytał ktoś może? :) 

Moja ocena: Siedem. Na sześć możliwych.